wedle tysiącznych kombinacyj marzenia, kaprysu wspomnień, stanu fizycznego, porządku rozporządzalności pragnień, z których ostatnio spełnione odpoczywają dopóki zawód ich ziszczenia nie będzie trochę zapomniany; nie byłbym gotów, opuściłem już gościniec bezosobowych żądz i zapuściłem się w ścieżkę poszczególnego pragnienia; aby móc pożądać innej schadzki, trzebaby wrócić z nazbyt daleka poto aby wstąpić na gościniec i skręcić w inną ścieżkę. Posiadać panią de Stermaria na wyspie w Lasku bulońskim, dokąd ją zaprosiłem na obiad, oto rozkosz, którą sobie wyobrażałem co minutę. Zjeść obiad na tej wyspie bez pani de Stermaria byłoby unicestwieniem tej rozkoszy; ale iść na obiad nawet z nią gdzieindziej — byłoby może znacznem jej uszczupleniem. Zresztą, formy, w jakich sobie wyobrażamy przyjemność, wcześniejsze są od kobiety, od rodzaju kobiet, który nadaje się do tego celu. One — te formy — narzucają go, a także miejsce, i dlatego sprowadzają kolejno, wedle kaprysu naszych myśli, taką kobietę, takie miejsce, taki pokój, któremi wzgardzilibyśmy w innym czasie. Zrodzone z pozycji, niektóre kobiety są nie do pomyślenia bez wielkiego łoża, w którem znajdujemy spokój obok nich; inne znów jako ramy dla intymniejszych pieszczot potrzebują
Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-01.djvu/135
Ta strona została przepisana.
129