de Stermaria miał spalić na panewce, naznaczyłbym schadzkę na ten sam wieczór — bardzo późno — Albertynie, aby, w godzinie czystej rozkoszy, trzymając w ramionach ciało kipiące obecnie wszystkiemi urokami jakie ciekawość moja rozbierała i ważyła niegdyś, zapomnieć wzruszeń a może smutków rozpoczynającej się miłości do pani de Stermaria. I z pewnością, gdybym mógł przypuszczać, że pani de Stermaria nie użyczy mi nic owego pierwszego wieczora, przedstawiałbym sobie ten wspólny wieczór dosyć żałośnie. Wiedziałem zbyt dobrze z doświadczenia, w jaki sposób dwa stadja, zachodzące w nas kolejno w początkach miłości dla kobiety której pragnęliśmy na nieznane, kochając w niej nietyle ją samą, jeszcze prawie obcą, ile owo swoiste życie w jakiem jest zanurzona — w jaki sposób te dwa stadja dziwacznie odbijają się w dziedzinie faktów, to znaczy już nie w nas samych, ale w naszych schadzkach z tą kobietą. Nigdy nie mając sposobności z nią rozmawiać, wahaliśmy się, kuszeni poezją, jaką ona dla nas wciela. Czy to będzie ona, czy jaka inna? I oto marzenia skupiają się dokoła niej, tworzą z nią już jedno. Pierwsza schadzka, która nastąpi niebawem, powinnaby odbijać tę rodzącą się miłość. Nic podobnego. Jakgdyby było trzeba aby i realne ży-
Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-01.djvu/142
Ta strona została przepisana.
136