Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-01.djvu/159

Ta strona została skorygowana.

przez szczelinę firanek wieczorami w Rivebelle! Odczuwanie tych różnic budziło we mnie entuzjazm, który mógłby być płodny, gdybym został sam, oszczędziłby mi w ten sposób zwłoki wielu daremnych lat, które miałem jeszcze przebyć, zanim się objawiło niewidzialne powołanie, którego to dzieło jest historją. Gdyby się to zdarzyło tego wieczora, ów powóz powinien by mi wstać bardziej pamiętny, niż powóz doktora Percepied, w którym, na koźle, ułożyłem ów opis — właśnie niedawno odnaleziony, przejrzany i daremnie posłany do Figara — wież w Martinville. Czy to dlatego, że nie przeżywamy na nowo swoich lat w ich ciągłości, dzień po dniu, ale w stężałem wspomnieniu w chłodzie lub słońcu poranka albo wieczora, biorącego cień od jakiegoś widoku wyodrębnionego, ogrodzonego, nieruchomego, zatrzymanego i zgubionego, zdala od wszystkiego innego, i że w ten sposób, zmiany, stopniowane nie tylko na zewnątrz, ale w naszych marzeniach i w naszym przeobrażającym się charakterze, wiodące nas nieznacznie w życiu od jednej epoki do drugiej bardzo odmiennej, usunięte nagle, jeżeli przeżywamy inne wspomnienie zaczerpięte z innego roku, znajdujemy między niemi, dzięki lukom, dzięki olbrzymim płaszczyznom zapomnienia, jakgdyby

153