Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-01.djvu/174

Ta strona została przepisana.

dróży, spotkanego het na krańcu świata, na jakiejś plaży, smaganej wichrem i tonącej we mgłach. „To jeszcze nic zgubić się, najgorsze że nie sposób się odnaleźć“. Trafność tej myśli uderzyła gospodarza, ponieważ słyszał ją już z ust gości tego wieczora kilka razy.
W istocie, miał on zwyczaj porównywać to co słyszał lub czytał z jakimś znanym już tekstem i odczuwał poryw zachwytu kiedy nie spostrzegał różnic. Tych stanów duszy nie trzeba lekceważyć, gdyż, zastosowane do rozmów politycznych, do lektury dzienników, tworzą opinję publiczną, i przez to przygotowują grunt dla największych wydarzeń. Niemieccy właściele kawiarń, jedynie przez to iż podziwiali swego gościa lub swój dziennik, powtarzających że Francja, Anglja i Rosja „szukają zaczepki“ z Niemcami, umożliwili w momencie Agadir wojnę, którą zresztą nie wybuchła. Historycy, którzy nie bez słuszności wyrzekli się tłumaczenia czynów ludów wolą królów, powinni ją zastąpić psychologją „szarego człowieka“.
W polityce, gospodarz tej kawiarni przykładał od jakiegoś czasu swoją mentalność profesora recytacji jedynie do pewnej ilości wypowiedzi na temat sprawy Dreyfusa. O ile w słowach gościa lub na łamach dziennika nie odnalazł utartych zwro-

168