Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-01.djvu/181

Ta strona została przepisana.

czem chciałem go spytać, co może być tego za przyczyna; ale przeszkodziło mi przybycie księcia de Foix. Zjawił się nagle o dwa kroki; przyszedł się przekonać, czy jego propozycję przyjęto. Robert zapoznał nas, ale nie ukrywał swemu przyjacielowi, że, mając ze mną do pomówienia, wolałby żeby nas zostawiono w spokoju. De Foix oddalił się, podkreślając pożegnalny ukłon uśmiechem, którym wskazywał mi Roberta, jakgdyby składając na niego krótkość tej znajomości, którą by rad przedłużył. Ale w tej chwili, Robert, jakgdyby uderzony nagłą myślą, pospieszył za nim, rzuciwszy mi: „Usiądź i zacznij jeść, ja zaraz przyjdę“ — poczem znikł w małej sali.
Przykro mi było, kiedym słyszał, jak jacyś nieznajomi eleganci opowiadają niedorzeczne a złośliwe historje o młodym następcy tronu, księciu Luxemburgu (ex-hrabi de Nassau), któregom poznał w Balbec i który dał mi tak delikatne dowody sympatji w czasie choroby babki. Jeden utrzymywał, że ów książę powiedział do księżnej Oriany de Guermantes: „Żądam, aby wszyscy wstawali; kiedy przechodzi moja żona“, i że księżna odpowiedziała (co grzeszyłoby nietylko brakiem dowcipu, ale i brakiem ścisłości, gdyż babka młodej księżnej była zawsze najuczciwszą kobietą w świe-

175