Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-01.djvu/189

Ta strona została przepisana.

dętej pospolitości. Jak pani de Villeparisis musiała wiele przemyśleć serjo, aby dać swojej rozmowie i swoim pamiętnikom wrażenie lekkości (które jest czemś intelektualnem), tak samo nato aby w ciele Roberta zamieszkało tyle pańskości, musiała ta pańskość ustąpić z jego myśli, zwróconej ku wyższym celom; musiała, wsiąkłszy w jego ciało, utrwalić się w niem w bezwiednych i szlachetnych linjach. Tem samem jego dystynkcja duchowa nie była obca jego dystynkcji fizycznej, która, bez owej pierwszej, nie byłaby zupełna. Artysta nie potrzebuje wyrażać wprost swojej myśli w dziele na to aby to dzieło odbijało jej wartości; powiedział nawet ktoś, że najwyższą pochwałą Boga jest negacja ateusza, który uważa stworzenie za coś natyle doskonałego aby się mogło obejść bez twórcy. I miałem świadomość, że nie wyłącznie dzieło sztuki podziwiam w tym młodym jeźdźcu, rozwijającym wzdłuż ściany fryz swojego biegu; młody książę (pochodzący od Katarzyny de Foix, królowej Nawarry i wnuczki Karola VII), którego Robert opuścił dla mnie, urodzenie i majątek jakie pochylał przedemną w hołdzie, dumni i gibcy przodkowie, którzy przetrwali w jego pewności i zwinności, dworność z jaką otulił moje wrażliwe ciało płaszczem z wielbłądziej

183