Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-01.djvu/212

Ta strona została przepisana.

świadczyć dobrego, Jej Wysokość starała się okazać lub raczej przekonać wszystkiemi zewnętrznemi oznakami niemej wymowy, że się nie uważa za wyższą od osób wśród których się znajdowała. Miała dla każdego ową uroczą grzeczność, jaką mają dla niższych ludzie dobrze wychowani; co chwila, aby się okazać użyteczną, usuwała swoje krzesło, aby zostawić więcej miejsca; trzymała moje rękawiczki, ofiarowywała mi się ze wszystkiemi usługami, niegodnemi dumnych mieszczek, które-to usługi bardzo chętnie oddają królowe, lub też — przez zawodowy nawyk — dawni lokaje.
Ale już książę, któremu wyraźnie było pilno skończyć z prezentacjami, pociągnął mnie ku innej wytwornej pani. Usłyszawszy nazwisko damy, rzekłem, iż zdarzyło mi się przejeżdżać koło jej zamku, w pobliżu Balbec. „Och, jaka byłabym szczęśliwa, mogąc go panu pokazać“ — rzekła prawie cicho, jakgdyby z nadmiaru skromności, ale tonem pełnym czucia, z żalem że ją minęła ta rzadka przyjemność. Z wiele mówiącem spojrzeniem dama dodała: „Miejmy nadzieję, że nie wszystko stracone. I muszę wyznać, że najbardziej zainteresowałby pana zamek mojej ciotki Brancas; budował go Mansard, to perła całej prowincji“. Nietylko więc ona sama byłaby rada pokazać mi

206