Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-01.djvu/214

Ta strona została przepisana.

czynić — rys ten stał. się plemienną cechą kasty. I nawet ci, którym zbyt sprzeczne temu rysowi osobiste wady nie pozwalają go zachować w sercu, noszą nieświadomy jego ślad w słownictwie lub w gestach.
— To bardzo dobra kobieta, rzekł do mnie pan de Guermantes mówiąc o księżnej Parmy; przytem umie być „wielką damą“ jak nikt.
Podczas gdy mnie przedstawiano paniom, jeden z obecnych zdradzał niezwykłe podniecenie: był to hrabia Hanibal de Bréauté-Consalvi. Przybywszy późno, nie miał czasu wywiedzieć się o uczestników; ujrzawszy tedy w mojej osobie gościa nie należącego do towarzystwa księżnej i posiadającego zapewne tem samem zupełnie niezwykłe tytuły aby się w niem znaleźć, hrabia zasadził pod sklepionym łukiem brwi monokl, sądząc że mu to znakomicie pomoże rozpoznać, do jakiego gatunku ludzi należę. Pani de Guermantes posiadała (cenny przywilej kobiet naprawdę niepospolitych) to co się nazywa „salonem“; to znaczy do ludzi swego świata dorzucała czasami jakąś znakomitość, którą postawiło świeżo na świeczniku odkrycie jakiegoś leku lub stworzenie arcydzieła. Wielki świat był jeszcze pod wrażeniem faktu, że na przyjęcie dla królestwa angielskich księżna Oriana nie lęka-

208