Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-01.djvu/241

Ta strona została przepisana.

nawet nie zyskałeś go w sensie pojedynkowym: wracało się do pierwotnych pozycyj. To samo zanulowanie uprzejmości przez odzyskanie dystansu (wynalazek Courvoisierów, mający dowieść, że awanse uczynione w pierwszym odruchu były jedynie chwilową fintą) objawiało się równie jasno — tak u Curvoisierów jak u Guermantów — w listach, jakie się od nich otrzymywało, przynajmniej w pierwszych czasach znajomości. „Korpus“ listu mógł zawierać zdania, które napisałoby się chyba tylko do przyjaciela; ale napróżno łudziłbyś się że jesteś przyjacielem owej damy; list zaczynał się od „łaskawy panie“, a kończył się na „niech pan raczy przyjąć wyrazy szacunku“. Z tą chwilą, między tym zimnym początkiem a lodowatym końcem, które zmieniały sens całej reszty, mogły się cisnąć (jeśli to była odpowiedź na twoje kondolencje) najbardziej wzruszające obrazy smutku, w jakim pogrążyła Guermantkę strata siostry, obrazy istniejącej między niemi zażyłości, uroków okolicy gdzie spędzała lato, pociechy jaką znajdowała we wdzięku swoich wnucząt, — wszystko to był już tylko list taki jaki się spotyka w listownikach, a poufny jego charakter stwarzał między tobą a twoją korespondentką nie większą zażyłość, niż gdyby to był Pliniusz młodszy lub pani de Simiane.

235