Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-01.djvu/244

Ta strona została przepisana.

ściów a przez resztę roku żyło na prowincji w towarzystwie bez skazy ale i bez blasku. Podczas gdy Saint-Loup, mający już prawie same długi, olśniewał Doncières swemi zaprzęgami, w tem samem mieście bardzo bogaty Courvoisier jeździł tylko tramwajem. Naodwrót (zresztą wiele lat przedtem), panna de Guermantes (Oriana), mająca bardzo niewiele, więcej zadawała szyku swojemi toaletami, niż wszystkie Courvoisierki razem. Nawet skandale jej różnych powiedzeń były rodzajem reklamy dla jej sposobu ubierania się i czesania. Ośmieliła się powiedzieć do Wielkiego księcia rosyjskiego: „I co, Wasza Wysokość, podobno wy chcecie kazać zamordować Tołstoja?“ a powiedziała to na obiedzie, na który nie zaproszono Courvoisierów, zresztą mało biegłych w Tołstoju. Nie o wiele byli bieglejsi w autorach greckich, o ile sądzić po starej diuszessie de Gallardon (teściowej księżnej de Gallardon, wówczas jeszcze panny), która, w ciągu pięciu lat nie zaszczycona ani jedną wizytą Oriany, odpowiedziała komuś, kto jej pytał o przyczynę tego bojkotu: „Zdaje się, że ona recytuje Arystotelesa (chciała powiedzieć Arystofanesa) w salonie. Ja tego u siebie nie toleruję!“
Można sobie wyobrazić, jak bardzo ten „wyskok“ panny de Guermantes na temat Tołstoja, o ile o-

238