Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-01.djvu/246

Ta strona została przepisana.

śmiejąc ich już wyznawać, kiedy nagle sama panna de Guermantes, to znaczy osoba tak bezspornie wartościowa i miarodajna, nosząca włosy płasko nad czołem (na co nigdy nie zdobyłaby się żadna Courvoisier) przybywała im z odsieczą! Różnym (dobrym lub złym) sprawom zdarza się w ten sposób bardzo zyskać na sukursie osób, cieszących się powagą w naszych oczach. Naprzykład u Courvoisierów formy uprzejmości na ulicy składały się z pewnego ukłonu, bardzo brzydkiego i raczej nieuprzejmego; ale wiedziano, że to jest dystyngowany sposób powitania, tak że wszyscy silili się naśladować tę martwą gimnastykę z wykluczeniem uśmiechu i wszelkiego przyjaznego gestu. Ale Guermantowie wogóle a w szczególności Oriana, mimo iż lepiej od kogokolwiek znając ten ceremonjał, nie wahali się, spostrzegłszy cię z powozu, pozdrowić cię przyjaźnie ręką; w salonie zaś, zostawiając Courvoisierom ich sztywne i sztuczne ukłony, improwizowali czarujące reweranse, wyciągali do ciebie rękę jak do kolegi, uśmiechając się swemi błękitnemi oczami, tak że nagle, dzięki Guermantom, w istotę „szyku“, dotąd nieco pustą i suchą, wchodziło wszystko to, coby człowiek z natury lubił a co silono się wygnać: życzliwość, wylanie, szczera uprzejmość, swoboda. W ten sam sposób, ale w dro-

240