Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-01.djvu/248

Ta strona została przepisana.

daje szczęścia, że jedynie inteligencja, serce, talent, są czemś istotnem, Courvoisierowie mogli przypuszczać, że, na zasadzie wychowania margrabiny, Oriana zaślubi kogoś z poza „świata“, artystę, kryminalistę, włóczęgę, wolnomyśliciela, że się osunie bezapelacyjnie w kategorję tych, których Courvoisierowie nazywali „wykolejeńcami“. Mogli się tego spodziewać tem bardziej, ile że pani de Villeparisis, przebywając w tej chwili — ze światowego punktu widzenia — trudny moment (jeszcze nie odzyskała żadnej z nielicznych świetnych osób, które spotykałem u niej), afiszowała głęboki wstręt do towarzystwa, które ją trzymało na pokucie. Nawet kiedy mówiła o swoim bratanku księciu Gilbercie, z którym zachowała stosunki, nie miała dlań dość szyderstw, dlatego że był przejęty swojem urodzeniem. Ale w chwili gdy szło o to aby znaleźć męża dla Oriany, już nie zasady głoszone przez ciotkę i przez siostrzenicę pokierowały sprawą, ale tajemniczy „geniusz rodu“. Równie niechybnie co gdyby pani de Villeparisis i Oriana, zamiast mówić o wartościach literackich i zaletach serca, rozprawiały wyłącznie o lokatach pieniężnych i o genealogjach, i co gdyby margrabina, na przeciąg kilku dni (jak się to miało stać później) leżała w trumnie umarła, w kościele w Combray

242