Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-01.djvu/271

Ta strona została przepisana.

bardzo inteligentnie; gdyby nie drobna wada w górnej wardze, byłaby poprostu czarująca. Jeżeli istnieje wicehrabia de Tours, można mu powinszować. Oriano, wiesz kogo mi przypominają te brwi i ta linia czoła? Twoją kuzynkę, Jadzię de Ligne.
Księżna de Guermantes, która więdła z chwilą gdy się mówiło o piękności innej kobiety, nie podejmowała tego tematu. Nie doceniała dobrej woli swego malżonka w okazywaniu że się bardzo interesuje osobami które u niego nie bywają, przez co, jak sądził, robił wrażenie człowieka bardziej serjo niż jego żona. „Kuzynko — wykrzykiwał nagle z siłą — powiedziała kuzynka: Lamarzelle. Przypominam sobie, kiedy byłem posłem, bardzo niepospolitą mowę którą wygłosił...
— To był właśnie wuj tej młodej kobietki. — A, Co za talent! Nie, kochanie — rzekł książę do wicehrabiny d’Egremont, której pani de Guermantes nie mogła znosić, ale która, nie ruszając się z domu księżnej d’Epinay, gdzie zniżała się dobrowolnie do roli subretki (wynagradzała to sobie biciem własnej subretki za powrotem do domu), tkwiła tam zmieszana, zafrasowana, ale siedziała kiedy książęca para wkraczała do salonu, zdejmowała płaszcze, starała się być użyteczną, przez dyskrecję

265