Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-01.djvu/292

Ta strona została przepisana.

jest takiemi oklaskami, że dopiero po upływie kilku minut może zacząć mówić minister — minister, który, wracając na swoje miejsce, spotka się z powinszowaniem kolegów. Wszyscy są równie wzruszeni jak w dniu kiedy minister nie zaprosił na wielką oficjalną uroczystość prezesa rady gminnej, która była w stosunku do niego w opozycji; i wszyscy oświadczają, że w jednej jak i w drugiej okazji postąpił jak prawdziwy mąż stanu.
W tej epoce swego życia, ku wielkiemu zgorszeniu Courvoisierów, p. de Guermantes często należał do owych „kolegów winszujących ministrowi“. Słyszałem później, że nawet w momencie w którym grał dosyć wielką rolę w Izbie, kiedy to myślano dla niego o ministerstwie lub o ambasadzie, był on, kiedy jakiś przyjaciel prosił go o przysługę, nieskończenie prostszy, o wiele mniej robiący ważną figurę polityczną, niż wszelki inny któryby nie był księciem de Guermantes. Bo, jeżeli książe powiadał że urodzenie jest rzeczą błahą, że uważa swoich kolegów za równych sobie, nie myślał tego ani trochę. Zabiegał o sytuacje polityczne, udawał że je ceni, ale gardził niemi; że zaś zostawał dla samego siebie panem de Guermantes, nie przydawały mu one owej dygnitarskiej nadętości, która innych czyni

286