Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-01.djvu/41

Ta strona została przepisana.

bie, że wielka skala zjawisk społecznych najlepiej pozwala wniknąć w sekrety duszy ludzkiej; powinniby przeciwnie pojąć, iż większą mieliby szansę zrozumieć te zjawiska zstępując w głąb jakiejś indywidualności. Franciszka tysiąc raz powtarzała ogrodnikowi z Combray, że wojna jest najniedorzeczniejszą zbrodnią i że niema nic ponad życie. Otóż, kiedy wybuchła wojna rosyjsko-japońska, czuła się zażenowana wobec cara, żeśmy nie wydali wojny aby pomóc tym „biednym ruskom“, skoro się „jest w aliansach“, powiadała. Uważała, że to nie ładnie wobec Mikołaja II, który zawsze miał dla nas takie dobre słowa; był to wyraz tej samej etykiety, któraby jej nie pozwoliła odmówić Jupienowi kieliszeczka, mimo iż wiedziała że ją to „spiera i mgli“. Ta sama etykieta sprawiała, że wobec tak bliskiej śmierci babki, sądziłaby iż popełnia tę samą nieuprzejmość, o jaką oskarżała Francję wraz z jej neutralnością, gdyby nie przeprosiła osobiście poczciwego montera, który sobie zadał tyle trudu.
Na szczęście pozbyliśmy się prędko córki Franciszki, która musiała wyjechać na kilka tygodni. Do zwykłych rad, jakie dawano w Combray rodzinie chorego: „Nie próbowaliście państwo małej podróży, zmiany powietrza, czegoś na apetyt etc.“,

35