Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-01.djvu/49

Ta strona została przepisana.

głęboką boleścią znajdują nawet dla drobnych przykrości drugich, rzekła:
— Przepraszam, że cię budzę.
— Nie spałem, odparłem budząc się.
Mówiłem szczerze. Wielką zmianą, jaką nam przynosi przebudzenie, jest nietyle to, że nas wprowadza w jasne życie świadomości, ile że w nas zatraca pamięć przyćmionego nieco światła, w którem spoczywała nasza inteligencja, niby w opalowej głębi wód. Nawpół zamglone myśli, po których żeglowaliśmy jeszcze przed chwilą, wzniecały w nas ruch zupełnie wystarczający na to abyśmy je mogli określić mianem jawy. Ale przebudzenie spotyka się wówczas z interferencją pamięci. Wkrótce potem, nazywamy owe myśli snem, bo ich już sobie nie przypominamy. I kiedy błyszczy ta lśniąca gwiazda, która w chwili przebudzenia oświeca poza śpiącym cały jego sen, każe nam ona wierzyć przez kilka sekund, że to nie był sen lecz jawa; gwiazda — spadająca coprawda — która wraz ze swojem światłem unosi kłamliwe istnienie, ale także perspektywy snu, i człowiekowi, który się budzi, pozwala jedynie powiedzieć: „Spałem“.
Głosem tak łagodnym, iż zdawało się że boi się sprawić mi ból, matka spytała, czyby mnie nie

43