Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-01.djvu/55

Ta strona została przepisana.

zebranie towarzyskie, gdzie, z powściąganą na chwilę jowialnością, szukają oczami osoby, której mogą opowiadać o swoich drobnych sprawach, prosić jej o przedstawienie ich komuś lub ofiarować jej miejsce w powozie aby ją „wyrzucić w drodze“. Książę de Guermantes, winszując sobie „nosa“, który go zaniósł tam gdzie miał szansę spotkać siostrzeńca, zdumiony był zachowaniem się matki, całkiem przecież naturalnem. Opowiadał później, że matka jest w tym samym stopniu niemiła, w jakim ojciec jest uprzejmy, że ma chwile nieprzytomności w których nie słyszy co się do niej mówi, słowem, jego zdaniem, jest osobą trochę „niespełna“, a nawet może wogóle jest pomylona. Raczył wszelako, wedle tego co mi opowiadano, złożyć to poczęści na karb okoliczności i oświadczył iż matka wydała mu się bardzo „wzięta“ tem wydarzeniem. Ale miał jeszcze w nogach cały zapas ukłonów i reweransów których nie pozwolono mu dopełnić, i tak dalece nie zdawał sobie sprawy z tego czem jest rozpacz mamy, że w wilję pogrzebu pytał się mnie, czym nie próbował jej rozerwać.
Szwagier babki, który był zakonnikiem a którego nie znałem, zatelegrafował do Austrji, gdzie rezydował generał jego zakonu, i dzięki wyjątkowym względom uzyskawszy pozwolenie, przybył tego

49