Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/112

Ta strona została przepisana.

szych prac niemieckich, czy traktowały o ekonomji politycznej, o chorobach umysłowych, o rozmaitych formach samogwałtu, czy o filozofji Epikura. Była to zresztą kobieta niebezpieczna, gdyby ktoś jej zaufał, bo, żyjąc w ustawicznym błędzie wskazywała ci jako kobiety arcylekkie nieskazitelne cnoty, ostrzegała cię przed jakimś jegomościem ożywionym najczystszemi intencjami, i opowiadała historje które zdawały się zaczerpnięte z książki, nie dlatego że takie poważne, ale że tak nieprawdopodobne.
Ambasadorową mało przyjmowano w owej epoce. Bywała w ciągu kilku tygodni u kobiet zupełnie świetnych, jak księżna de Guermantes, ale naogół trzymała się z konieczności, co się tyczy bardzo arystokratycznych rodzin, skromniejszych gałęzi, z któremi Guermantowie nie utrzymywali stosunków. Łudziła się, iż robi wrażenie kobiety nawskroś światowej, cytując wielkie nazwiska ludzi mało ustosunkowanych, z którymi żyła blisko. Toteż pan de Guermantes, myśląc iż chodzi o osoby często bywające u niego na obiedzie, drżał radośnie, że się odnajduje między swymi i wydawał okrzyki:„ Ależ to kuzyn Oriany. Znam go jak swoją kieszeń. Mieszka przy ulicy Vaneau. Matka jego była z domu d’Uzès“. Ambasadorowa zmuszona była wy-

106