Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/172

Ta strona została skorygowana.

malowała mi nie to com wiedział, ale to co ona widziała; to co ona widziała, to znaczy co jej ukazywało nazwisko. Otóż, nawet kiedy nie znałem diuszessy Oriany, nazwisko Guermantes, poprzedzone tytułem princesse, niby nuta, kolor albo cyfra (głęboko zróżnicowane od otaczających walorów przez właściwy im matematyczny lub estetyczny „znak“), budziło we mnie zawsze coś całkiem odmiennego. Przy tym tytule, człowiek odnajduje się zwłaszcza w pamiętnikach z czasów Ludwika XIII i Ludwika XIV, dworu angielskiego, królowej szkockiej, księżnej d’Aumale; wyobrażałem sobie pałac księżnej Marji mniej lub więcej odwiedzany przez księżnę de Longueville i przez wielkiego Kondeusza, których obecność czyniła mało prawdopodobnem abym się tam dostał kiedy.
Wogóle, to co mi powiedział pan de Charlus, podcięło niby biczem moją wyobraźnię; pozwalając jej zapomnieć, jak bardzo rzeczywistość rozczarowała ją u pani de Guermantes (z nazwiskami osób jest jak z nazwami miejscowości), baron pchnął tę wyobraźnię w stronę księżnej Marji. Zresztą, jeżeli pan de Charlus oszukał mnie na jakiś czas co do urojonych wartości i odmian ludzi światowych, to jedynie dlatego, żem sam się łudził w tej mierze. Może tak było dlatego, że baron nic

166