Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/175

Ta strona została przepisana.

Montmorency, lubiła mi mówić rzeczy nieprzyjemne; ale kiedy potrzebowałem jakiej przysługi, wówczas, aby mi ją wyświadczyć, rzucała na szalę wszystkie swoje wpływy, nie oszczędzając niczego. Podczas gdy inna dama, jak np. pani de Guermantes, nie chciała mi nigdy zrobić przykrości, mówiła o mnie jedynie to coby mi mogło sprawić przyjemność, zasypywała mnie wszystkiemi uprzejmościami stanowiącemi duchowe bogactwo Guermantów, ale gdybym ją poprosił o cokolwiek poza tem wszystkiem, nie zrobiłaby dla mnie ani kroku, jak w owych pałacach, gdzie gość ma do swojego rozporządzenia samochód, kamerdynera, ale gdzie niepodobna uzyskać szklanki jabłecznika nie przewidzianej programem. Kto był moją prawdziwą przyjaciółką; czy pani de Montmorency, tak rada zawsze ilekroć mogła mnie drasnąć a zawsze gotowa mi usłużyć, czy pani de Guermantes, odczuwająca dotkliwie najmniejszą przykrość jaką mi ktoś zrobił a niezdolna do najmniejszego wysiłku aby mi być użyteczną? Z drugiej strony, powiadano, że księźna Oriana mówi jedynie o błahostkach, a kuzynka jej, przy inteligencji zupełnie miernej, o rzeczach zawsze interesujących. Formy intelektu są tak rozmaite, tak sprzeczne, nie tylko w literaturze ale w „świecie“, że nie sami Baudelaire i

169