Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/188

Ta strona została przepisana.

Ani słowa o tem, proszę. Jeżeli się pan zdecyduje iść na raut, nie potrzebuję mówić, jak nam będzie miło spędzić wieczór razem.
Względy ludzkości są nazbyt święte, aby ten, wobec którego się ich wzywa, nie skłonił się przed niemi — wierząc lub nie wierząc w ich szczerość; nie chciałem ani na chwilę robić wrażenia człowieka, który kładzie na szali swoje zaproszenie naprzeciw zmęczenia pani de Guermantes; przyrzekłem tedy nie wspomnieć księżnej o celu mojej wizyty, ściśle tak, jakbym wziął za dobrą monetę komedyjkę odegraną przez pana de Guermantes. Spytałem księcia, czy sądzi iż mogę spotkać u księżnej Marji panią de Stermaria.
— Chyba nie — odparł z miną znawcy; znam nazwisko które pan wymienia, bo widuję je czasem w rocznikach klubów; to nie jest zupełnie typ osób bywających u Gilberta. Spotka pan tam jedynie ludzi nadzwyczaj dystyngowanych i bardzo nudnych, jakieś tytuły które się miało za wygasłe a które wydobyto na tę okazję, wszystkich ambasadorów, dużo Koburgów, zagraniczne altessy, ale niech się pan nie spodziewa ani cienia Stermaria. Gilbert rozchorowałby się od samego takiego przypuszczenia! O, pan kocha malarstwo, muszę panu pokazać wspaniały obraz, który kupiłem od mego

182