Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/191

Ta strona została przepisana.

dzo „zmieniony“, bo był bardzo chory, a choroba sprowadza w twarzy zmiany równie głębokie co zapuszczenie brody lub zmiana uczesania. (Swann cierpiał na chorobę, która zabiła jego matkę, a wystąpiła u niej właśnie w wieku w którym on był obecnie. Nasze egzystencje są w istocie, wskutek dziedziczności, równie pełne kabalistycznych cyfr, rzuconych uroków, co gdyby istniały naprawdę czarownice. I tak jak jest pewne trwanie życia ludzkiego wogóle, jest również pewne jego trwanie dla poszczególnych rodzin, to znaczy dla tych członków rodziny, którzy są do siebie podobni.)
Swann był ubrany z elegancją, która, jak elegancja jego żony, kojarzyła to czem był teraz z tem czem był dawniej. W obcisłym perłowo-szarym tużurku uwydatniającym jego wysoką postać, smukły, w białych rękawiczkach z czamemi prążkami, nosił ów szary cylinder rozszerzający się u góry, jaki Delion robił już tylko dla niego, dla księcia de Sagan, dla pana de Charlus, dla margrabiego de Modène, dla Karola Haas i dla hrabiego Ludwika de Turenne. Zdziwił mnie jego przemiły uśmiech i serdeczny uścisk dłoni, jakim Swann odpowiedział na mój ukłon, bo sądziłem, że po tak długim czasie nie pozna mnie odrazu; wyraziłem

185