Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/213

Ta strona została przepisana.

— Chciałbyś widzieć jego babalkę — rzekła pani de Guermantes sucho, aby pokazać że sama gardzi tym kalamburem. — Ja chciałabym ich zobaczyć wszystkich — dodała.
— Słuchaj, Karolu, zejdźmy zanim powóz zajedzie — rzekł książę; złożysz nam wizytę w sieni, bo żona nie da nam spokoju, póki nie zobaczy twojej fotografji. Ja jestem, szczerze mówiąc, mniej niecierpliwy — dodał z zadowoloną miną. Ja jestem człowiek spokojny, ale ona gotowa nas uśmiercić.
— Jestem zupełnie twojego zdania, Błażeju — rzekła księżna; chodźmy do sieni, będziemy przynajmniej wiedzieli, czemu schodzimy z twojego gabinetu na dół, podczas gdy nie dowiemy się nigdy, czemu pochodzimy od hrabiów Brabancji.
— Powtarzałem ci sto razy, w jaki sposób ten tytuł dostał się do domu heskiego — rzekł książę (podczas gdyśmy szli obejrzeć fotografję, a ja myślałem o fotografjach, które mi Swann przywoził do Combray), w drodze małżeństwa pewnego Brabanta w 1241 z córką ostatniego landgrafa Turyngji i Hesji; tak że to raczej tytuł księcia heskiego wszedł w dom brabancki, niż tytuł księcia brabanckiego w dom heski. Przypominasz sobie zresztą, że naszem zawołaniem było zawołanie diuków Brabantu: Limbourg à qui l’a conquis

207