— Chciałabym jednak wiedzieć — rzekła pani de Guermantes — w jaki sposób na dziesięć miesięcy naprzód może pan wiedzieć, że to będzie niemożliwe.
— Droga księżno, powiem pani, jeżeli pani na tem zależy, ale przedewszystkiem widzi pani, że ja jestem bardzo chory.
— Tak, Lolo, uważam że pan wcale nie dobrze wygląda, nie jestem zadowolona z pańskiej cery; ale ja nie proszę pana o to za tydzień, proszę o to za dziesięć miesięcy. Przez dziesięć miesięcy ma się pan czas leczyć, wie pan.
W tej chwili, lokaj przyszedł oznajmić, że powóz zajechał.
— No, Oriano, na koń — rzekł książę, który już od dobrej chwili parskał z niecierpliwości tak jakby był sam jednym z koni które czekały.
— No więc, w jednem słowie: przyczyna, która panu nie pozwoli pojechać do Włoch? — pytała księżna, wstając aby się z nami pożegnać.
— Ależ, droga księżno, przyczyna ta, że wówczas od kilku miesięcy... nie będę żył. Zdaniem lekarzy, których radziłem się z końcem ubiegłego roku, choroba na którą cierpię i która może zresztą zmieść mnie odrazu, nie zostawia mi w każdym razie więcej niż trzy lub cztery miesiące ży-
Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/219
Ta strona została przepisana.
213