Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/230

Ta strona została skorygowana.

jej suknię. Następnie, zdając sobie sprawę, że nikt mnie nie może widzieć, postanowiłem się już nie ruszać, z obawy aby nie przeoczyć — o ile cud miałby się zdarzyć — beznadziejnego prawie przybycia (poprzez tyle przeszkód, odległości, utrudnień, niebezpieczeństw) owada wysłanego z tak daleka w ambasadzie do dziewicy, oddawna wyczekującej nadaremnie.
Wiedziałem, że to wyczekiwanie nie jest całkowicie bierne, tak samo jak u męskiego kwiatu, którego pręciki obróciły się samorzutnie, iżby owad mógł łatwiej przyjąć ich pyłek; tak samo znajdujący się tutaj żeński kwiat, w razie gdyby owad przybył, wygiąłby zalotnie swoje słupki i, aby ów owad lepiej mógł weń wniknąć, zrobiłby doń nieznacznie, niby obłudna lecz namiętna dziewczyna, pół drogi. Prawami świata roślinnego rządzą znów coraz wyższe prawa. Jeżeli wizyta owada, to znaczy przeniesienie pyłka z innego kwiatu potrzebna jest zazwyczaj do zapłodnienia, to dlatego że samozapłodnienie — zapłodnienie kwiatu przez siebie samego — spowodowałoby, niby małżeństwa powtarzane w jednej i tej samej rodzinie, degenerację i bezpłodność; krzyżowanie natomiast dokonywane przez owady daje następnym pokoleniom tego samego gatunku nieznaną ich poprzednikom żywot-

224