Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/240

Ta strona została skorygowana.

sów odkryć, podróży. Te opowiadania rozpaliły mnie i stosowałem je W życiu codziennem, aby w sobie wyrobić więcej odwagi. Kiedy ataki choroby trzymały mnie przez wiele dni i nocy nietylko bez snu ale bez spoczynku, bez picia i jedzenia, w chwili gdy wyczerpanie i ból stawały się beznadziejne, myślałem o jakimś wyrzuconym na brzeg podróżniku, zatrutym zabójczemi ziołami, dygocącym z gorączki w sukniach zmoczonych wodą morską, który wszelako czując się lepiej po upływie dwóch dni, puszczał się na oślep na poszukiwanie mieszkańców, mających się może okazać ludożercami. Te przykłady krzepiły mnie, wracały mi nadzieję: wstyd mi było chwilowej rozpaczy. Myśląc o Boerach, którzy, mając nawprost siebie armję angielską, nie lękali się odsłonić, przebywając kawał szczerego pola, zanim znów dopadli gąszczu; myślałem sobie: „Ja miałbym być tchórzliwszy, kiedy teatrem operacyjnym jest tylko własny dziedziniec i kiedy mnie — który bez cienia lęku miałem kilka pojedynków w momencie sprawy Dreyfusa — grozi jedynie wzrok sąsiadów, mających co innego do roboty niż patrzeć na dziedziniec“.
Ale kiedym się znalazł w sklepie, starając się o ile możności aby podłoga nie trzeszczała i zda-

234