Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/245

Ta strona została skorygowana.

widok, między trójkątnemi robótkami t. zw. „szydełkowemi“, fotografje architektonicznych arcydzieł okręgu kolejowego. Było tylko jedno miejsce wolne, miałem nawprost siebie, jako monument historyczny, „widok“ katedry Orleańskiej, najbrzydszej we Francji i równie męczącej do oglądania w ten sposób wbrew woli, co gdyby mi kazano podziwiać jej wieże w szkiełku obsadek „z widokami“, od których dostaje się zapalenia oczu. Wysiadłem w Aubrais, równocześnie z młodą osobą, którą niestety rodzina (wówczas gdy ja ją posądzałem o wszystkie przywary, z wyjątkiem tej aby miała rodzinę) oczekiwała na peronie! Czekając na pociąg, któryby mnie odwiózł do Paryża, miałem za całą pociechę jedynie dom Diany de Poitiers. Mimo iż ta Diana czarowała jednego z moich królewskich przodków, wolałbym piękność bardziej aktualną. Toteż, aby mieć lekarstwo na nudę tych samotnych powrotów, chętniebym poznał jakiegoś posługacza od wagonów sypialnych, jakiego konduktora osobowego pociągu. Niech cię to nie razi — zakończył baron — to wszystko jest kwestja odcieni. Wobec młodych ludzi z towarzystwa naprzykład, nie pragnę wcale fizycznego posiadania, ale znajduję ukojenie aż wtedy kiedym się w nich domacał — nie dosłownie — tkliwej stru-

239