Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/260

Ta strona została skorygowana.

madkę uczniaków. Tych obsługuje garson z grzecznością, pod którą czai się oburzenie; ten sam garson, który w pewne wieczory, kiedy obsługuje dreyfusistów, z przyjemnością. wezwałby policji, gdyby mniej cenił satysfakcję zgarniania napiwków.
Tym organizacjom zawodowym smak przeciwstawia gusty samotników; dość naturalnie zresztą, gdyż naśladuje w tem właśnie owych samotników, którzy sądzą, że nic bardziej się nie różni od zorganizowanego zboczenia niż to, co się im samym wydaje niezrozumianą miłością; i coprawda też z pewną. sztucznością, bo te rozmaite klasy, tak jak odpowiadają. różnym typom fizjologicznym, tak też odpowiadają. kolejnym momentom ewolucji patologicznej lub tylko socjalnej. I rzadkie w istocie jest, aby, prędzej lub później, samotnicy nie roztopili się w końcu w takich organizacjąch, czasem przez proste znużenie, dla wygody (jak ci, co będąc długo największymi tego przeciwnikami, zakładają wkońcu u siebie telefon, przyjmują państwa Jena, lub zaopatrują się u Potina). Są tam zresztą raczej źle widziani, bo w ich życiu stosunkowo czystem, brak doświadczenia, przerost wyobraźni na którą są skazani, silniej wycisnęły w nich swoiste cechy zniewieściałości, które za-

254