Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/268

Ta strona została skorygowana.

miłość czarowny sen“. Czy mam dlatego szukać w zaraniu tych egzystencyj skłonności których nie odnajdziemy w nich później, niby owych pukli blond u dzieci, mających później wyróść na ciemnych brunetów? Kto wie, czy fotografie kobiet nie są początkiem obłudy, a także początkiem wstrętu do innych zboczeńców?
Ale samotnicy, to są właśnie ci, dla których obłuda jest bolesna. Może nawet przykład Żydów, tworzących kolonię odmiennego typu, nie jest dość silny, aby wskazać, jak mało wpływu ma na nich wychowanie i z jaką sztuką umieją wrócić (może nie do czegoś tak poprostu okrutnego jak samobójstwo, do którego wariaci, wbrew wszelkim ostrożnościom, wracają i gdy ich wyratować z rzeki, trują się, zdobywają rewolwer etc.) ale do życia, którego ludzie innej rasy nietylko nie rozumieją, nie wyobrażają sobie, którego niezbędnych rozkoszy nienawidzą, ale którego ciągle niebezpieczeństwo i nieustająca hańba przejęłyby ich w dodatku zgrozą. Aby ich odmalować, trzeba może uprzytomnić sobie, jeżeli nie zwierzęta nie dające się obłaskawić, młode lewki rzekomo oswojone ale pozostające lwami, to bodaj murzynów, których mierzi wygodne życie białych i którzy wolą ryzyko dzikiego bytowania i jego niepojęte uciechy.

262