ich przodków, przez najodleglejsze dziedziczności, tak że istota, która się parzy z nimi, należy do nich przed urodzeniem, ściągnęła ich siłą podobną sile poruszającej światy, w których spędziliśmy poprzednie nasze żywoty.
Pan de Charlus oderwał mnie od śledzenia, czy bąk przyniósł orchidei pyłek, którego oczekiwała od tak dawna a który miała szanse uzyskać jedynie dzięki faktowi tak nieprawdopodobnemu, że możnaby go nazwać rodzajem cudu. Ale to, czego byłem świadkiem, to także był cud, sprawiony przez tego samego niemal geniusza i nie mniej cudowny. Z chwilą gdym spojrzał na owo spotkanie z tego punktu widzenia, wszystko mi się w niem wydawało nasycone pięknem. Natura wymyśliła najniezwyklejsze chytrości, aby zmusić owady do zapładniania kwiatów, które bez nich byłoby niemożliwe, gdyż kwiat męski zbyt jest odległy od żeńskiego; jeśli to wiatr ma zapewnić przeniesienie pyłku, natura czyni ów pyłek o wiele łatwiejszym do odczepienia od męskiego kwiatu, o wiele łatwiejszym do pochwycenia w locie przez kwiat żeński; natura usuwa wydzielanie nektaru (zbyteczne, kiedy już nie potrzeba wabić owadów), a nawet blask płatków, które je nęcą; aby zachować kwiat dla właściwego pyłka, zdolnego wydać
Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/275
Ta strona została skorygowana.
269