Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/279

Ta strona została skorygowana.

wuje im kąpiel; poprostu do zapachów nektaru, do blasku płatków ściągających w tej chwili owady w dziedziniec.
Począwszy od tego dnia, pan de Charlus miał zmienić godzinę swoich wizyt u pani de Villeparisis; nie dlatego aby nie mógł wygodnie widywać Jupiena gdzieindziej, ale ponieważ dla niego — jak i dla mnie — popołudniowe słońce i kwiaty związały się z pewnością z jego wspomnieniem. Zresztą, baron nie ograniczył się do tego, że polecił Jupienów pani de Villeparisis, księżnej de Guermantes, całej świetnej klienteli, która popędziła skwapliwie do młodej hafciarki, zwłaszcza iż damy, które się opierały lub bodaj ociągały, stały się przedmiotem straszliwych represyj barona, bądź dla przykładu, bądź że obudziły wściekłość pana de Charlus, przeciwstawiając się jego żądzy panowania. Baron uczynił posadę Jupiena coraz bardziej lukratywną, aż go wziął ostatecznie za sekretarza i stworzył mu byt w warunkach które poznamy później.
— Haha! ten ci ma szczęście, ten Jupien, — mówiła Franciszka, zawsze skłonna pomniejszać lub przeceniać dobrodziejstwa, wedle tego czy tyczyły jej samej czy innych. Zresztą nie potrzebowała tutaj przesady, ani nie czuła zazdrości, bo

273