Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/28

Ta strona została przepisana.

nastej. Ale nie spytałem się Roberta, czy mogę mówić o tej schadzce, że zaś fakt iż pan de Charlus niemal mi ją naznaczył, był w sprzeczności z tem co powiedział księżnej, uznałem za właściwsze zachować milczenie.
— Takiniusz pyszny jest niezły — rzekł pan de Guermantes — ale pani d’Heudicourt nie opowiedziała prawdopodobnie Waszej Wysokości czegoś o wiele ładniejszego, co Oriana powiedziała jej innym razem w odpowiedzi na zaproszenie na śniadanie.
— Och, nie, proszę opowiedzieć!
— Słuchaj, Błażeju, siedź cicho; po pierwsze, to jest idjotyczne; księżna gotowa przypuszczać, że jestem jeszcze głupsza niż ta idjotka, moja kuzynka. A potem, nie wiem czemu ja mówię: moja kuzynka. To jest kuzynka Błażeja. No, jest zarazem trochę i moją krewną.
— Och! — wykrzyknęła księżna Parmy przerażona myślą, że mogłaby uważać panią de Guermantes za głupią, i zaklinając się, że nic nie zdołałoby pozbawić Oriany miejsca, jakie zajmuje w jej podziwie.
— A przy tem, jużeśmy jej odjęli zalety ducha; ponieważ ta anegdota grozi odjęciem jej niektórych zalet serca, wydaje mi się nie na czasie.

22