Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/280

Ta strona została skorygowana.

Franciszka szczerze lubiła Jupiena. „Ha, to taki dobry człowiek, ten baron — dodawała — taki grzeczny, taki nabożny, taki przyzwoity. Gdybym miała córkę do wzięcia i gdybym była z bogaczy, dałabym ją baronowi z zamkniętemi oczami.
— Ale, Franciszko — mówiła łagodnie matka — dużo mężów miałaby ta córka. Pamiętaj, że już ją przyrzekłaś Jupienowi.
— A, to także człowiek, który dałby szczęście kobiecie. Tak, tak, choć są na świecie bogacze i biedacy, to nie zmienia natury w człowieku. Baron i Jupien, to ten sam rodzaj ludzi.
Zresztą, w obliczu owego pierwszego odkrycia, bardzo wówczas przesadziłem indywidualny charakter tak dobranego sparzenia. Zapewne, każdy z mężczyzn podobnych panu de Charlus jest istotą nadzwyczajną, skoro, o ile nie robi ustępstw wymaganiom życia, szuka zasadniczo miłości mężczyzny z innej rasy, to znaczy mężczyzny lubiącego kobiety (i który tem samem nie będzie go mógł pokochać); wbrew temu co sądziłem w dziedzińcu, kiedym widział Jupiena kręcącego się koło pana de Charlus nakształt orchidei robiącej awanse bąkowi, owych wyjątkowych istot, nad któremi się ubolewa, jest mnóstwo, jak się okaże w ciągu tego dzieła, z racji którą odsłonimy aż

274