Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/281

Ta strona została skorygowana.

na końcu. Oni sami skarżą się raczej na nadmiar niż na niedostatek podobnych sobie. Bo dwaj aniołowie, których umieszczono u bram Sodomy, dla sprawdzenia czy mieszkańcy — powiada Genesis — w pełni uczynili wszystkie te rzeczy, których krzyk wzbił się aż do Przedwiecznego, byli — z czego się tylko można ucieszyć — bardzo źle wybrani przez Pana, który powinien był to zadanie powierzyć jedynie sodomicie. Tenby nie opuścił płomiennego miecza ani nie złagodził kary wobec wymówki: „Jestem ojcem sześciorga dzieci, mam dwie kochanki“ etc.; ale odpowiedziałby na to: „Tak, ale żona twoja cierpi męki zazdrości. Ale nawet jeżeli tych kobiet nie wybrałeś w Gomorze, spędzasz noce z pastuchem z Hebronu.“ I zawróciłby go natychmiast do miasta, które miał zniszczyć deszczem ognia i siarki. Przeciwnie, pozwolono uciec wszystkim wstydliwym sodomitom, nawet gdy, na widok młodego chłopca, odwracali głowę jak żona Lota, nie zmieniając się dlatego w słup soli. Tak iż mieli liczne potomstwo, w którem ten gest pozostał nałogowy, podobny do gestu rozwiązłych kobiet, które, udając że patrzą na buciki wystawione za szybą, zerkają w stronę jakiegoś studenta. Ci potomkowie sodomitów — tak liczni, że można do nich zastosować inny wer-

275