Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/38

Ta strona została przepisana.

do pani de Guermantes księżna Parmy, uderzona zapałem tej apostrofy.
— Nie, nie rozumie się na niej absolutnie nic — odparła cicho pani de Guermantes, która skorzystała z tego, że pani d’Arpajon, odpowiadając na jakieś objekcje generała de Beautreillis, zbyt była zajęta własnemi słowami, aby słyszeć to co szepcze Oriana. Robi się literatką, odkąd została na lodzie. Powiem Waszej Wysokości, że to ja dźwigam ciężar tego wszystkiego, bo ona przychodzi płakać na mojem łonie za każdym razem kiedy Błażej nie był u niej, to znaczy prawie codzień. Ostatecznie, to nie jest moja wina, jeżeli ona go nudzi; nie mogę go zmusić, żeby do niej chodził, mimo iż wolałabym raczej żeby był jej trochę wierniejszy, bo wówczas widywałabym ją trochę mniej. Ale ona go nudzi, i niema w tem nic dziwnego. To nie jest zła osoba, ale jest nudna w stopniu o jakim księżna nie może mieć pojęcia. Przyprawia mnie codziennie o takie bóle głowy, że za każdym razem muszę brać proszek piramidonu. A wszystko dlatego, że Błażejowi przyszło do głowy zderadzać mnie z nią w ciągu roku. I mieć do tego lokaja, który zakochał się w podfruwajce i stroi miny, kiedy nie proszę tej młodej osoby aby porzuciła na chwilę swój nierentowny trotuar i przyszła do

32