Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/43

Ta strona została skorygowana.

komplikacją i pstrokacizną współczesnej gwary, doznawało się — mimo iż wiedząc że to słownictwo jest znacznie uboższe — uczucia wypoczynku, słuchając pani de Guermantes. Kiedy się z nią było sam na sam i kiedy ona jeszcze zwężała i klarowała swój strumyczek, miało się to samo uczucie, co kiedy się słucha starej piosenki. Wówczas, patrząc na panią de Guermantes, słuchając jej, widziałem — uwięziony w wiekuistem i spokojnem popołudniu jej oczu — błękitne niebo Ile-de-France lub Szampanji, nachylone pod tym samym kątem co u Roberta de Saint-Loup.
Tak więc, w tych różnych formacjach, pani de Guermantes wyrażała równocześnie najstarszą feudalną Francję; następnie — o wiele później — sposób, w jaki księżna de Broglie mogłaby chwalić i ganić Wiktora Hugo za monarchji Lipcowej: wreszcie żywe poczucie literackie zrodzone z Mériméego i Meilhaca. Pierwsza z tych formacyj bardziej mi się podobała od drugiej, lepiej mogła mi wynagrodzić zawody podróży i przybycia do tego faubourg Saint-Germain, tak odmiennego od moich nadziei; ale wolałem jeszcze drugą od trzeciej. Otóż, o ile pani de Guermantes była Guermantes prawie mimowoli, jej pailleronizm, jej admiracja dla Dumasa-syna, były rozmyślne i dobro-

37