Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/49

Ta strona została przepisana.

rien de la Gravière. „Ona nie jest zanadto mądra — rzekł do mnie książę — a przytem nie trzeba jej zbyt wielu libacyj, sądzę że jest leciutko pod znakiem Bachusa“. W rzeczywistości pani de Varambon piła tylko wodę, ale książę lubił lokować swoje ulubione wyrażenia. „Ależ Wasza Wysokość, Zola nie jest realistą, to poeta! — rzekła pani de Guermantes, czerpiąc natchnienie w studjach krytycznych, czytanych w ciągu ostatnich lat i zaprawiając je osobistym akcentem. Księżna Parmy, przyjemnie wstrząsana dotąd, w czasie pełnej wzruszeń kąpieli duchowej, jaką brała tego wieczora, uważając ją dla siebie za szczególnie zbawienną, dając się nieść paradoksom które rozbryzgiwały się jeden po drugim, tu, wobec tego paradoksu potworniejszego od innych, aż skoczyła z obawy aby jej fala nie przewróciła. I przerywanym głosem, tak jakby traciła oddech, rzekła: „Zola poetą!“
— Ależ tak — rzekła śmiejąc się księżna, uszczęśliwiona tą zadyszką. — Niech Wasza Wysokość zauważy, jak on wyolbrzymia wszystko czego dotknie. Powie mi księżna, że on dotyka jedynie tego co... nie pachnie! Ale robi z tego coś olbrzymiego: to epik gnojówki, Homer kloaki! Nigdy

43