Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/57

Ta strona została przepisana.

chwilą gdy moje hołdy, zamiast się zwracać do kobiety stosunkowo wyższej za jaką uważała się księżna, skierowałyby się do jakiejś innej. równie miernej a wydzielającej ten sam bezwiedny czar? To tak naturalne nieporozumienie zawsze będzie istniało między młodym marzycielem a światową kobietą; ale jest mu ono bolesne, dopóki jeszcze nie pojął charakteru swojej wyobraźni i nie pogodził się z nieuniknionemi zawodami, jakich musi doznawać w stosunkach z ludźmi, podobnie jak w teatrze, w podróży, nawet w miłości.
Pan de Guermantes oświadczył (dalszy ciąg szparagów Elstira i tych które właśnie podano po kurczętach financière), że szparagi zielone, wyrosłe na powietrzu, i — jak zabawnie powiedział uroczy autor podpisujący się E. de Clermont-Tonnerre — „nie mające niepokojącej sztywności swoich braci“, powinno się jeść z jajkami.
— To, co się podoba jednym, nie podoba się drugim i vice versa, odparł pan de Bréauté. W prowincji Kantonu w Chinach nie mogą wam ofiarować delikatniejszej uczty, niż kompletnie zgniłe jajka ortolana.
Pan de Bréauté, autor studjum o Mormonach w Revue des Deux Mondes, bywał jedynie w najwyższej arystokracji, ale wśród niej bywał jedynie

51