Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/75

Ta strona została przepisana.

tego soku owocowego nigdy nie jest dość dużo aby ugasić pragnienie. Nigdy się nie uprzykrzy ta smakowa transpozycja koloru owocu, który ugotowany cofa się niejako w porę kwiatów. Sok taki, purpurowy jak sad na wiosnę, lub bezbarwny i świeży jak wietrzyk pod drzewami owocowemi, można wdechać i oglądać kropla po kropli, a pan d’Agrigente regularnie przeszkadzał mi się nim nasycić.
Mimo tych kompotów, tradycyjna oranżada przetrwała, zarówno jak kwiat lipowy. Pod tą skromną postacią dopełniała się komunia towarzyska. I w tem z pewnością przyjaciele państwa de Guermantes zostali jednak — jak ich sobie wyobrażałem zrazu — bardziej rozmaici, niżby mi kazało przypuszczać moje rozczarowanie co do nich. Wielu starców kosztowało u księżnej, wraz z niezmiennym napojem, przyjęcia często niezbyt miłego. Otóż, jeżeli to znosili, to nie przez snobizm, sami będąc z tych, ponad których nikt nie mógł być wyższy; ani przez miłość zbytku; o ile lubili zbytek, w niższych regionach socjalnych znaleźliby jeszcze wspanialszy, bo tegoż samego wieczora urocza i przebogata bankierowa dałaby wszystko, aby ich mieć na olśniewającem polowaniu, które przez dwa dni wyprawiała dla króla hiszpańskiego. Odmówili przecież, i przyszli na los szczęścia do-

69