Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/77

Ta strona została przepisana.

cipie, byle nie w miłości — był partnerem żony. Obojętność ta zdawała mi się tem bardziej naganna, ile że z pewnych słów które się wymknęły księżnej Parmy, odniosłem wrażenie, że posterunek Roberta jest niebezpieczny i że przezorniej byłoby postarać się o jego zmianę. Ale tu oburzyła mnie już istotna niegodziwość pani de Guermantes; kiedy bowiem księżna Parmy ofiarowała się że ona sama, na własny rachunek, pomówi z generałem, Oriana zrobiła wszystko, aby odwrócić Jej Wysokość od tego zamiaru.
— Ale nie — wykrzyknęła — Monserfeuil nie ma najmniejszego wpływu w nowym rządzie. Szkoda zachodu.
— Boję się, że on nas może usłyszeć — szepnęła księżna Parmy, starając się skłonić Orianę, aby mówiła ciszej.
— Niech się Wasza Wysokość nie boi, głuchy jest jak pień — rzekła nie zniżając głosu księżna, którą generał słyszał doskonale.
— Bo zdaje mi się, że posterunek pana de Saint-Loup jest nie bardzo bezpieczny. — rzekła księżna Parmy.
— Cóż Wasza Wysokość chce, jest w tem położeniu co wielu innych, z tą różnicą, że on sam prosił aby go tam wysłano. A przy tem tak nie jest, nie-

71