Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/82

Ta strona została przepisana.

— Komoda, na której stoi tao roślina, jest także wspaniała, to empire, o ile mi się zdaje — rzekła księżna Parmy, która, nie obeznana z pracami Darwina i jego następców, niezbyt chwytała sens żarcików Oriany.
— Prawda, to piękne! Szczęśliwa jestem, że się to księżnej podoba, odparła pani de Guermantes. Wspaniały egzemplarz. Powiem księżnej, że ja zawsze uwielbiałam styl empire, nawet wówczas kiedy to nie było w modzie. Przypominam sobie, że w Guermantes naraziłam się na drwiny teściowej, bo kazałam ściągnąć ze strychu wszystkie wspaniałe empiry, jakie Błażej odziedziczył po ciotce Montesquiou i umeblowałam skrzydło pałacu gdzie mieszkałam.
Pan de Guermantes uśmiechnął się. Musiał sobie przypominać, że rzecz odbyła się w sposób bardzo odmienny. Ale żarty księżnej des Laumes na temat złego gustu jej teściowej należały do tradycji sięgającej krótkiego czasu kiedy książę był zakochany w żonie; kiedy zaś miłość pierzchła, przeżyło ją pewne lekceważenie dla ograniczenia umysłowego starej księżnej — lekceważenie nie wykluczające bynajmniej przywiązania i szacunku.
— Państwo Jena mają taki sam fotel z inkrustacjami Wetgwooda; piękny, ale ja znacznie wolę

76