Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/93

Ta strona została przepisana.

— A, Haga! co za muzeum — krzyknął pan de Guermantes.
Natrąciłem, że z pewnością podziwiał tam Widok Delft Ver Meera.
Ale książę był mniej wykształcony niż pyszny. Toteż odpowiedział tylko z arogancką miną, jak za każdym razem, kiedy ktoś wspomniał jakieś dzieło w muzeum lub w Salonie, którego on sobie nie przypominał:
— Jeżeli jest godny widzenia, widziałem!
— Jakto! pan był w Holandji a nie był pan w Harlemie! — wykrzyknęła księżna Oriana. Ależ choćby pan nie miał więcej niż kwadrans czasu, to niesłychana rzecz do widzenia te Halsy. Powiedziałabym, że gdyby ktoś je mógł oglądać tylko z imperjałki omnibusu bez zatrzymania się — gdyby były wystawione na ulicy — powinienby szeroko otwierać oczy.
Te słowa uderzyły mnie niemile jako coś będącego zaprzeczeniem sposobu w jaki się w nas kształtują wrażenia artystyczne; możnaby z powiedzenia księżnej wnosić, że nasze oko jest tu jedynie prostym aparatem do migawkowych zdjęć.
Pan de Guermantes, szczęśliwy że żona mówi tak biegle o rzeczach które mnie interesują, patrzał na sławną postawę księżnej, słuchał co mówiła o

87