— Znam go — rzekł prinz Von; był u wielkiego księcia heskiego.
— Właśnie, jego brat ożenił się z moją siostrą — rzekł pan de Guermantes; zresztą, matka jego była cioteczną siostrą matki Oriany.
— Ale co się tyczy Elstira — dodał prinz Von — pozwolę sobie zauważyć (mimo że nie mam zdania o jego dziełach, których nie znam), że nienawiść, jaką go ściga cesarz, nie powinna świadczyć przeciw niemu. Cesarz, to wspaniała inteligencja.
— Tak, jadłam z nim dwa razy obiad, raz u ciotki Sagan, drugi raz u ciotki Radziwiłłowej, i muszę powiedzieć, że mi się wydał ciekawy. Nie powiem aby był łatwy! Ale ma coś zajmującego, coś „osiągniętego“ — rzekła księżna, biorąc to słowo w cudzysłów — coś niby zielony goździk: to znaczy rzecz która mnie zdumiewa, a która nie bardzo mi się podoba; rzecz zadziwiającą tem, że ją ktoś mógł zrobić, ale co do której uważam że byłoby jeszcze lepiej gdyby jej nie zrobił. Mam nadzieję, że pana nie gorszę.
— Cesarz jest fantastycznie inteligentny — odparł prinz Von; — kocha namiętnie sztukę, ma w rzeczach sztuki smak poniekąd niezawodny, nie myli się nigdy. Jeżeli jakaś rzecz jest piękna, pozna to natychmiast i nienawidzi jej. Jeżeli jakiejś rzeczy
Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/97
Ta strona została przepisana.
91