ni zaraz powie że mnie pani kocha, ale niech mi pani tak nie depce po nogach“.
Moje myśli były zresztą dość daleko od pani de Guermantes. Od czasu jak Saint-Loup wspomniał mi o młodej pannie wielkiego rodu, uczęszczającej do domu schadzek, i o pokojówce baronowej Putbus, w dwóch tych osobach tworzących jedną bryłę streściły się pragnienia budzone we mnie codzień przez tyle piękności z dwóch klas: z jednej strony pospolite i wspaniałe majestatyczne panny służące z wielkiego domu, wzdęte pychą i używające słowa „my“ mówiąc o księżnych; z drugiej strony owe młode dziewczęta, których nazwisko wystarczało mi czasem wyczytać w sprawozdaniu z balu — nawet gdym ich nie widział w powozie lub pieszo — abym się w nich zakochał i abym, przeszukawszy sumiennie w skorowidzu zamki gdzie spędzają lato, marzył (często dając się zmylić podobieństwu nazwiska) kolejno o tem aby mieszkać w równiach Zachodu, na dunach Północy, w piniowych lasach Południa. Ale daremnie stapiałem cały najrozkoszniejszy materjał cielesny, aby, w myśl kreślonego mi przez Roberta ideału, stworzyć lekkomyślną pannę oraz pokojówkę pani Putbus; dwóm tym przystępnym pięknościom brakowało tego, czego nie mogłem znać, dopókibym ich nie ujrzał naocznie: indywidualności. Napróżno miałem się męczyć, starając się — w ciągu miesięcy, w których wolałbym
Strona:Marcel Proust - Wpsc05 - Sodoma i Gomora 02-01.djvu/153
Ta strona została skorygowana.
149