Strona:Marcel Proust - Wpsc05 - Sodoma i Gomora 02-01.djvu/57

Ta strona została skorygowana.

nietyle dla was, ile dla waszych rodziców, aby was tu znów umieścili na przyszły rok“. W ten sposób, pani de Marsantes, kiedy ktoś z innego świata wchodził w jej sferę, chwaliła przed nim ludzi skromnych („znajduje się ich kiedy się ich szuka, a pozatem umieją być tak jakby ich nie było“), tak jak służącemu, który nie pachnie, zwraca się w pośredniej formie uwagę, że kąpiel wyborna jest dla zdrowia.
Podczas gdym rozmawiał z panią de Guermantes, zanim jeszcze opuściła sień, usłyszałem głos z rodzaju który w przyszłości miałem niemylnie rozpoznawać. Był to, w danym wypadku, p. de Vaugoubert rozmawiający z panem de Charlus. Klinicysta nie czeka aż chory podniesie koszulę, ani nie potrzebuje słuchać oddechu pacjenta: głos mu wystarcza. Ileż to razy później miał mnie uderzyć w salonie akcent lub śmiech jakiegoś człowieka, który wszelako ściśle naśladował gwarę swego zawodu lub formy swojej sfery, przybierając surową dystynkcję lub poufałą rubaszność; ale fałsz głosu wystarczał dla mego wyćwiczonego ucha niby widełki stroiciela; i powiadałem sobie: „To jakiś Charlus“.
W tej chwili cały personel jakiejś ambasady przeszedł, kłaniając się panu de Charlus. Mimo że moje odkrycie rzeczonej choroby datowało ledwie od tego popołudnia (kiedym spostrzegł pana de Charlus z Jupienem), nie potrzebowałbym dla postawie-

53