Strona:Marcel Proust - Wpsc05 - Sodoma i Gomora 02-02.djvu/239

Ta strona została przepisana.

wpadł na niego w rozmowie z którymś z wiernych, ów powtarzał przywłaszczając go sobie, tak że koncept był już znany, ale nie pod autorstwem Saniette’a. I kiedy wyruszył z takim dowcipem, koncept okazywał się znany; ale przez to właśnie że Saniette był jego autorem, pomawiano go o plagjat.
— Otóż — ciągnął Brichot — Bec po normandzku znaczy strumień: istnieje opactwo Bec, Mobec czyli strumień na bagnie (Mor albo Mer znaczyło marais, bagno, jak w Morville, albo w Bricquemar, Alvimare, Cambremer). Bricquebec, strumień z wyżyn, pochodzi od Briga, miejsce warowne, jak w Briqueville, Bricquebosc, Brie, Briand, lub od brice, most, to samo co bruck po niemiecku (Innsbruck), a w angielskim bridge, które kończy nazwy tylu miejscowości (Cambridge itd.). Ma pan w Normandji jeszcze wiele innych bec: Caudebec, Bolbec, Robec, Bec-Hellouin, Becquerel. To jest normandzka forma germańskiego Bach, Offenbach, Ansbach. Varaguebec, od starego słowa varaigne, równoważnego z garenne, lasy, stawy chronione. Co się tyczy Dal — podjął Brichot — to jest forma thal, vallée, dolina: Darnetal, Rosendal, a nawet — aż koło Louviers — Becdal. Rzeka, która dała nazwę miejscowości Dalbec, jest zresztą urocza. Widziana ze skał nadbrzeżnych (falaise, po niemiecku fels: ma pan nawet niedaleko stąd na

235