Strona:Marcel Proust - Wpsc05 - Sodoma i Gomora 02-03.djvu/145

Ta strona została przepisana.

funkcje kapelana, klasycznego labusia, i czasami (kiedy Morel miał urlop na dwie doby) nocował tam dwa dni zrzędu. Pani Verdurin dawała im dwa połączone pokoje i aby ich ośmielić, powiadała: „Jeżeli macie ochotę muzykować, nie krępujcie się, mury są grube jak w fortecy, nikt nie mieszka na tem piętrze, a mój mąż śpi jak suseł.“ W te dnie, p. de Charlus luzował księżnę jadąc po gości na pociąg, tłumaczył nieobecność pani Verdurin jej stanem zdrowia, który opisywał tak wymowniej że goście wchodzili z odpowiedniemi minami i wydawali krzyk zdumienia, widząc witającą ich pryncypałkę, rzeźką, w wygorsowanej sukni.
Bo p. de Charlus stał się chwilowo dla pani Verdurin wiernym z wiernych, drugą księżną Szerbatow. Pani Verdurin była o wiele mniej pewna pozycji światowej barona niż pozycji księżnej, wyobrażając sobie, że jeżeli księżna żyje jedynie w tem małem kółku, to przez wzgardę dla innych a przez predylekcję do tych wybranych. Ponieważ ta mistyfikacja była właśnie specjalnością Verdurinów, którzy traktowali jako „nudziarzy“ wszystkich u których nie mogli bywać, ledwie do wiary jest, aby pryncypałka mogła uważać księżnę za duszę niezłomną, nienawidzącą „szyku“. Ale faktem jest, że wierzyła w to, przekonana iż ta

141