Strona:Marcel Proust - Wpsc06 - Uwięziona 01.djvu/11

Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Wspólne życie z Albertyną[1].

Od rana, z głową jeszcze obróconą do ściany, zanim sprawdziłem nad portjerami w oknach odcień smugi światła, wiedziałem już jaka jest pogoda. Powiedziały mi o tem pierwsze odgłosy ulicy, wedle tego czy dochodziły mnie stępione i spaczone przez wilgoć, czy też drgające jak strzały w dźwięcznej i pustej przestrzeni przestronnego, mroźnego i czystego ranka; z hałasu pierwszego tramwaju zgadywałem czy markoci się w dżdżu czy też pomyka w błękit. A nawet te odgłosy poprzedzał może jakiś szybszy i wnikliwszy fluid, który, wślizgnąwszy się poprzez mój sen, sączył weń smutek zwiastujący śnieg, lub też kazał jakiejś nieuchwytnej istotce intonować tak mnogie kantyczki na chwałę słońca, że w końcu budziłem się w fali oszałamiającej muzyki. Je-

  1. Ten tom i następne aż do końca dzieła ukazały się po śmierci Prousta z pozostawionego przezeń rękopisu; tem samem brak jest tym częściom ostatniego dotknięcia ręki pisarza, który zwykł był dużo pracować na korektach (przyp. tłum.).