tą naszą szyję, gdy usta gotują się do pocałunku. Toteż trawimy życie na niespokojnych, wciąż ponawianych zalotach do cnotliwych dziewcząt, które rzemiosło ich od nas oddala. Raz znalazłszy się w naszych ramionach, są już tylko tem czem były; przestrzeń, o której przebyciu marzyliśmy, znikła. Ale zaczynamy to samo z innemi, zużywamy na te zabiegi wszystek czas, pieniądze, siły, wściekamy się na zbyt powolnego woźnicę, przez którego przepadnie nam może pierwsza schadzka, mamy gorączkę. A przecież wiemy, że ta pierwsza schadzka zniweczy jedynie złudzenie! Nie dbamy o to, póki złudzenie trwa; chcemy sprawdzić, czy można je zmienić w rzeczywistość, i wówczas myślimy o młodej praczce, której chłód zauważyliśmy. Ciekawość miłosna jest jak ta, którą w nas budzą nazwy miejscowości; zawsze zawiedziona, odradza się i pozostaje wciąż nieugaszona.
Niestety! Znalazłszy się przedemną, mleczarka z burzą blond włosów, odarta z tylu zbudzonych we mnie rojeń i pragnień, skurczyła się, stała się tylko sobą. Drżąca chmura moich domysłów nie kłębiła się już koło niej. Miała minę jakby zafrasowaną tem, że w miejsce dziesięciu, dwudziestu nosów, którem sobie daremnie kolejno przypominał, miała tylko jeden nos okrąglejszy niż mi się zdawało, budzący wrażenie głupoty, a w każdym razie pozbawiony daru mnożenia się. Ten ujarzmiony, bezwładny, unicestwiony lot, niezdol-
Strona:Marcel Proust - Wpsc06 - Uwięziona 01.djvu/217
Ta strona została przepisana.