Strona:Marcel Proust - Wpsc06 - Uwięziona 01.djvu/304

Ta strona została przepisana.

aż wtedy, kiedy, po zabiegu chirurga, trzeba zaszczepić raka na nowo. Potem przychodzi moment notatki w Gaulois, że zdrowie Swanna budziło obawy, ale że obecnie stan chorego poprawia się z każdym dniem. Wówczas, na kilka minut przed ostatniem tchnieniem, śmierć, niby zakonnica któraby kogoś pielęgnowała zamiast go unicestwić, przychodzi czuwać przy jego ostatnich chwilach i śmiertelną aureolą wieńczy zlodowaciałą na zawsze istotę, której serce przestało bić. I ta rozmaitość śmierci, tajemnica ich okrężnego lotu, barwa ich złowrogiej szarfy, daje coś tak przejmującego tej rubryce dziennika:
„Dowiadujemy się ze szczerym żalem, że po długich i ciężkich cierpieniach pan Karol Swann zgasł wczoraj w swoim domu w Paryżu. Ten paryżanin, powszechnie ceniony dla zalet swego umysłu zarówno jak dla swego oddania szczupłemu ale wiernemu kołu przyjaciół, zostawi po sobie powszechny żal, tak w kołach artystycznych i literackich, gdzie wiedza jego oraz subtelny smak czyniły go miłym i pożądanym gościem, jak w Jockey-klubie, którego był jednym z najdawniejszych i najwpływowszych członków. Należał też do Cercie de le Union i do Cercie Agricole. Niedawno ustąpił z Cercie de la rue Royale. Jego inteligentna fizjognomja jak i jego ustalona reputacja budziły ciekawość publiczności przy wszelkim great event muzyki i malarstwa, a zwłaszcza na werni-